Marcin Gugulski Marcin Gugulski
579
BLOG

Pijany Michnik i zakonnik w ciąży

Marcin Gugulski Marcin Gugulski Polityka Obserwuj notkę 16

Jedni błądzą rzadziej, inni częściej, a niektórzy mylą się tak bardzo, że warto te pomyłki uwieczniać.

Nie po to, by drwić ze zbyt pewnych siebie fałszywych proroków (bo przecież nie pudłuje tylko ten, kto nigdy nie strzela), lecz ku nauce i przestrodze. Bo niektórzy nadal uważają, że w 2010 roku prezydent Lech Kaczyński nie miał szans na reelekcję. Bo inni już dziś przewidują wyniki wyborów prezydenckich w USA. A najdalej za dwa lata niejeden z niżej cytowanych autorów może zechcieć nas zapewniać, być może w tych samych mediach, że świetnie wie, kto ma a kto nie ma szans w wyborach prezydenckich w Polsce.

 

5 I 2015 (cztery i pół miesiąca przed wyborami prezydenckimi) Adam Michnik z „Gazety Wyborczej” u Tomasza Lisa w TVP

…nikt obecnie nie jest w stanie zagrozić pozycji Bronisława Komorowskiego w kolejnych wyborach prezydenckich.  [link]

…obecny prezydent może przegrać tylko, gdyby „pijany przejechał na pasach zakonnicę w ciąży”.  [link]

 

3 III 2015 (dwa i pół miesiąca przed wyborami prezydenckimi) Konrad Piasecki z RMF FM

„Niezależnie od tego jak słaba, ospała, senna i bezbarwna będzie kampania urzędującego prezydenta – i tak wygra on te wybory. Niezależnie od tego jak bardzo Andrzej Duda będzie udowodniał, że umie przemawiać bez kartki czy promptera, jest pracowity i dynamiczny – i tak będzie drugi. … Sztabowcy Dudy mogą wymyślić najbardziej okazałe konwencje, sypać konfetti, dmuchać baloniki i ironizować, że prezydent jest ospały i nudny. Sam kandydat może nie dosypiać i nie dojadać, jeździć po kraju, wygłaszać porywające przemówienia i próbować dowodzić, że jego prezydentura byłaby porywająca i aktywna. Jednego nie zmienią - klimatu. Politycznego. A ten nie sprzyja zmienianiu prezydenta. Nie ma w nim żadnej determinanty, która kazałaby Polakom `rzucać się w nieznane` i stawiać na kogoś, kogo słabo wciąż znają i kto w dodatku reprezentuje partię, która tylko czasem może wyjść na sondażowe prowadzenie. Dlaczego przeciętny Polak miałby chcieć zmiany prezydenta? Bo Komorowski go nie porywa? Bo go nudzi? Bo jest przewidywalny? Ależ Polacy takiego prezydenta właśnie chcą. Polacy nie marzą o rewolucji. Nie wypatrują prezydenta, który będzie walczył, wsadzał kij w mrowisko, szamotał się, zgłaszał ustawę za ustawą i demonstrował nonkonformizm. Nie mają też tendencji, do traktowania wyborów (zwłaszcza prezydenckich) jako happeningu, w którym można zagłosować na kogoś barwnego, oryginalnego, niestandardowego. To wszystko sprzyja urzędującemu prezydentowi. A że w dodatku w Polakach rośnie zadowolenie z warunków życia, życiowych perspektyw, sytuacji materialnej (wiem, wiem, że podniesie się krzyk – ale badania opinii publicznej jasno to pokazują) to nie widzę perspektywy, która dałaby któremukolwiek z rywali Komorowskiego, realne nadzieje na snucie marzeń o zwycięstwie.”  [link]

 

28 VII 2009 (ponad rok przed końcem kadencji a 11 miesięcy przed przyspieszonymi po Smoleńsku wyborami prezydenckimi) Eryk Mistewicz w dzienniku „Fakt”

Prezydent Lech Kaczyński mianując Władysława Stasiaka szefem swojej kancelarii „właśnie zaprzepaścił swoje szanse nawet na wejście do II tury wyborów prezydenckich w 2010 roku. Po dymisji ministra Kownackiego i zastąpieniu go Władysławem Stasiakiem … wątpię, żeby ministrowi Stasiakowi udało się zorganizować profesjonalnie Kancelarię Prezydenta i pomóc Lechowi Kaczyńskiemu przynajmniej osiągnąć II turę wyborów.”  [link]

 

7 III 2010 (ponad pół roku przed końcem kadencji a trzy i pół miesiąca przed przyspieszonymi po Smoleńsku wyborami prezydenckimi) Ireneusz Krzemiński w tygodniku „Newsweek”

…szanse Lecha Kaczyńskiego na ponowny wybór są niewielkie - niezależnie od tego, kto będzie jego kontrkandydatem z PO. … Przeciwnicy będą już dobrze przygotowani na tego rodzaju zagrania wyborcze, jak słynny przypadek „dziadka z Wehrmachtu”, który niewątpliwie wpłynął na przegraną Donalda Tuska. Myślę, że w tej chwili specjaliści od kampanii będą przygotowani na tego rodzaju możliwości. Tym bardziej więc nie bardzo widzę, co mogłoby się takiego wydarzyć, aby nagle nasz prezydent stał się znowu kimś atrakcyjnym dla większości głosujących Polaków.”  [link]

 

 

66 lat, czyli już - dzięki PiS - w wieku uprawniającym do emerytury, ale jeszcze nie składam broni, pracuję, piszę, liczę itd. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka