Marcin Gugulski Marcin Gugulski
1105
BLOG

A czyny nasze idą za nami

Marcin Gugulski Marcin Gugulski Polityka Obserwuj notkę 3

 

Czyny nasze idą za nami! … „Na pewno gdy nadejdzie dzień sądu,

nie zapytają nas o to, cośmy czytali, lecz cośmy czynili…”.

bł. o. Stanisław Papczyński (1631+1701)

 

Czy prokurator z Rzeszowa przesłuchiwałby mnie dziś w charakterze świadka w sprawie oświadczenia lustracyjnego niedoszłego radnego Marka W. z Draganowej na Podkarpaciu, gdybym 35 lat temu zdawał na inną uczelnię?

W opisywanej tu sprawie wszystko co istotne rozegrało się ponad 30 lat temu i wcale nie na Podkarpaciu, tylko na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie w latach 1976-1980 Marek W. oraz piszący te słowa Marcin G. studiowali na Wydziale Matematyki, Informatyki i Mechaniki.

 

18 listopada 2010 późnym wieczorem zamieściłem na salonie24 obszerny wpis:

Będzie proces o kłamstwo lustracyjne na Podkarpaciu

Cytowałem w nim szereg dokumentów ze zbiorów IPN, a z otrzymanej z IPN Noty nr 17/08 z 13 października 2008 roku (dotyczącej „danych identyfikujących tożsamość osób”, które przekazywały informacje na mój temat „organom bezpieczeństwa państwa” (tj. Służbie Bezpieczeństwa), a które „można było jednoznacznie określić na podstawie dokumentów znajdujących się w zasobie archiwalnym” IPN) taki oto zapis:

Nazwisko: Widurek

Imiona: Marek

Imię ojca: Stefan

Data urodzenia: 16.05.1956 r.

Pseudonim: TW „Stefan”

Miejsce pracy: [w latach 1976-1980] student Wydziału Matematyki[, Informatyki] i Mechaniki UW

I konkludowałem:

Obecnie pan Marek Widurek kandyduje do Rady Gminy Chorkówka i – jak zapewnia przewodnicząca Gminnej Komisji Wyborczej – złożył oświadczenie lustracyjne, w którym nie wspomniał o swojej współpracy z SB. W świetle przytoczonych tu dokumentów można o tym oświadczeniu powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że jest ono zgodne z prawdą.

W piątek 19 listopada przed południem mój wpis znalazł się także na portalu mieszkańców gminy Chorkówka chorkówka.net i już trzy kwadranse później można było poinformować, że

Kandydat zrezygnował, ale proces lustracyjny będzie

Wczesnym popołudniem na chorkówka.net ukazał się wpis o treści „Przepraszam wszystkich, którzy we mnie uwierzyli. Wykażę przed sądem, że nie donosiłem i nie brałem pieniędzy. Marek Widurek”, a późnym popołudniem - informacja, że na prośbę samego niedoszłego radnego Gminna Komisja Wyborcza w Chorkówce wykreśliła Marka Widurka z listy kandydatów w wyborach do Rady Gminy.

 

Minęło niecałe pół roku i listonosz dostarczył mi wezwanie do stawienia się 11 kwietnia przed południem w warszawskim Oddziałowym Biurze Lustracyjnym IPN w celu złożenia zeznań w charakterze świadka w sprawie o sygnaturze Ppl-Rz 391/10. Wezwanie podpisał prokurator Oddziałowego Biura Lustracyjnego w Rzeszowie.

Mam nadzieję, że piszący te słowa były student Marcin G. nie będzie w tej sprawie jedynym świadkiem.  Z zachowanych w IPN dokumentów wynika, że w latach 1976-1980 trzej spotykający się z TW „STEFAN” funkcjonariusze SB (Dariusz Kalinowski, Waldemar Grudniewski i Ryszard Zasada) uzyskiwali od niego także informacje dotyczące m.in.:

asystenta D.   (dziś i od wielu lat profesora matematyki na Pittsburg State University w stanie Kansas),

studenta B.   (dziś i od wielu lat profesora informatyki na Penn State University w stanie Pensylwania),

studenta D.   (od lat doktora informatyki, a od niedawna dyrektora departamentu w jednej z państwowych jednostek organizacyjnych podległych bezpośrednio Prezesowi Rady Ministrów).

Kilka kliknięć w wyszukiwarkę pozwoli prokuraturze ustalić adresy, e-maile lub telefony tych trzech świadków. (Z adresami, e-mailami i telefonami byłego ppor. Dariusza K. oraz pozostałych b. funkcjonariuszy b. SB będzie nieco trudniej, ale to i owo też da się w tej sprawie zrobić.)

Bo czyny nasze idą za nami.

 

* * *

 

Wszyscy trzej wyżej wymienieni funkcjonariusze SB należeli do PZPR, a TW „STEFAN oraz studenci B. i D. byli członkami SZSP. (Gwoli ścisłości: D. po ukończeniu studiów  w 1978 roku wystąpił z SZSP, a dwa lata później zakładał „Solidarność” na UW i czynnie w niej działał aż do 1990 roku.)

 

* * *

 

Tymczasem sześć dni temu Polska Agencja Prasowa podała:

11 kwietniazapadnie wyrok wobec Andrzeja Kratiuka, szefa rady Fundacji „Porozumienie bez barier” Jolanty Kwaśniewskiej. Według prokuratury zeznał on nieprawdę, mówiąc w 2005 r. przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen, iż nie był współpracownikiem SB.

We wtorek [5 kwietnia] Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skończył proces Kratiuka, któremu grozi do trzech lat więzienia.

W mowie końcowej prok. Gregorz Jaremko wniósł o uznanie winy oskarżonego i wymierzenie mu 2 tys. zł grzywny. Zdaniem prokuratora, miał on „obowiązek odpowiedzieć twierdząco na pytanie o związki z SB”. Obrońca mec. Marian Hilarowicz i Kratiuk wnieśli o uniewinnienie, dowodząc że nie był on współpracownikiem SB w rozumieniu ustawy lustracyjnej. Podkreślali, że jako radca prawny napisał w oświadczeniu lustracyjnym, że nie miał związków z SB - a IPN nie wytoczył mu procesu „o kłamstwo lustracyjne” za podanie nieprawdy.

W lutym 2005 r. Kratiuk powiedział posłom jako świadek, że nie był współpracownikiem służb specjalnych. Na podstawie teczek otrzymanych z IPN komisja uznała, że zeznał nieprawdę i zawiadomiła prokuraturę o fałszywym zeznaniu.

W grudniu 2005 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała do sądu akt oskarżenia. Według niej z teczek IPN wynika, że od 1984 do marca 1989 r. Kratiuk był „kwalifikowanym osobowym źródłem informacji, zarejestrowanym jako `kontakt operacyjny A.K.` o numerze 42847”. Wg prokuratury miał udzielać SB informacji m.in. o nastrojach studentów, przygotowaniach do wyjazdów za granicę, wizytach Jana Pawła II i nieprawidłowościach gospodarczych w ZSP.

Podsądny zaprzeczył, a zarzut uznał za przejaw „dyspozycyjności prokuratury na granicy sprostytuowania”. Wyjaśniał, że jego spotkania ze znaną mu Anną Pasternak, oficerem SB, były jawne, jako szefa warszawskiej rady Zrzeszenia Studentów Polskich i dlatego nie można ich uznać za tajną i świadomą współpracę. „Wszyscy w ZSP wiedzieli, że pani, która do nas przychodzi na jawne rozmowy, jest z SB” - dodawał. Mówił też, że miał obowiązek tych kontaktów, a nie miał świadomości, że założono mu teczkę. Ujawnił, że nie ma w niej żadnego raportu, podpisu, wynagrodzeń.

To nie były tajne spotkania - zeznał we wtorek Wiesław Kaczmarek, ówczesny działacz ZSP. Powiedział, że Pasternak była „opiekunką środowiska z ramienia SB” (była wcześniej działaczką ZSP), a jawne spotkania z nią członków kierownictwa ZSP odbywały się w siedzibie ZSP ok. raz na dwa miesiące. „To było na zasadzie: `Powiedzcie, co tam słychać w środowisku`; to nie były żadne raporty” - zaznaczył.

Według obrony w chwili przesłuchania Kratiuka w ustawie o komisjach śledczych nie było precyzyjnego zapisu, że mogą one uprzedzać świadków o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania - co dopisano później. Kratiuk mówił, że sprawę wytoczono mu, bo jest związany z b. prezydentem, a „zdynamizowaniem śledztwa” chwalił się minister sprawiedliwości z PiS Zbigniew Ziobro.

W 2010 r. sąd umorzył początkowo sprawę, uznając na wniosek obrony, że czyn Kratiuka nie ma cech przestępstwa. Sędzia Mariusz Stelmaszczyk powiedział, że pytanie o związki Kratiuka z SB było bezprawne, bo nie miało żadnego związku z zakresem prac komisji. „Jeśli komisja zadaje pytanie bezprawne, nie może żądać odpowiedzialności za fałszywe zeznania” - dodał. Prokuratura odwołała się, wyższa instancja uchyliła umorzenie.

55-letni Kratiuk był w latach 2002-2004 członkiem Rady Nadzorczej PKN Orlen - koncern był jednym z tzw. złotych sponsorów Fundacji „Porozumienie bez barier”.

W 2004 r. prokuratura i ABW przeszukały kancelarię prawną KNS, której Kratiuk jest współwłaścicielem. O zabezpieczenie akt wnosiła sejmowa komisja śledcza, która chciała dowieść, że za pośrednictwem tej spółki mogły być transferowane pieniądze z PKN Orlen do firm powiązanych z politykami lewicy. Prokuratura umorzyła jednak śledztwo w sprawie „prania brudnych pieniędzy”.

Katowicka prokuratura oskarżyła zaś Kratiuka wraz z innymi osobami o niegospodarność i „pranie brudnych pieniędzy”. Wg prokuratury, proceder nie miał związku z Fundacją „Porozumienie bez Barier”. Podejrzanym grozi do 10 lat więzienia. Kratiuk nie przyznaje się do zarzutu.

 

Bo czyny nasze idą za nami.

66 lat, czyli już - dzięki PiS - w wieku uprawniającym do emerytury, ale jeszcze nie składam broni, pracuję, piszę, liczę itd. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka