Odkrywanie Hobbita J.R.R.Tolkiena. Wyd. Bukowy Las
Odkrywanie Hobbita J.R.R.Tolkiena. Wyd. Bukowy Las
Marcin Gugulski Marcin Gugulski
1200
BLOG

Kobiety które kochamy…

Marcin Gugulski Marcin Gugulski Kultura Obserwuj notkę 1

Kobiety które kochamy piszą, tłumaczą lub redagują książki, które lubimy, a że sezon jest przedświąteczny, więc znalazłem w księgarniach książki dwu, a na  allegro – trzeciej z nich.

Żona tłumaczyła Odkrywanie Hobbita J.R.R. Tolkiena Coreya Olsena, które wydał  Bukowy Las.

Napisała też Syna Gondoru, ale ta książka nie jest już (o ile w ogóle kiedyś była) do kupienia i tylko niektóre z niej ilustracje – oraz wiele innych – można sobie obejrzeć na stronie Kasiopea.art.pl

Siostra dla młodszych czytelników pisze bajki i cykl książek o Basi, a dla tylko nieco starszych napisała Tajemnicę namokniętej gąbki, którą właśnie wydał  Egmont.

Mama dawno temu zredagowała Syneczku, panieneczko... Ireneusza Gugulskiego, którą 17 lat temu wydał  Amarant  i którą parę dni temu wypatrzyłem na allegro.

Niżej dla zachęty – lub przestrogi – kilka z wielu moich ulubionych kawałków z tych czterech książek. Głównie ze wstępów, żeby zdradzić nie za wiele.

 

Historię, która zainspirowała mnie do napisania tej książki, usłyszałam po raz pierwszy, gdy byłam małą dziewczynką, Moi starsi bracia chodzili wtedy do szkoły, i to właśnie w szkole pewnego dnia zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Ktoś kradł worki z butami, moczył kredę tak, że nie dało jej się używać … Bracie opowiadali mi o tym przyciszonymi głosami, jakby zdradzali straszliwą tajemnicę. Tuż przed snem, gdy na dworze było już ciemno, zakradali się do mojego pokoju i szeptali przerażając historie o dziwnych rzeczach dziejących się w szkole. Chowałam się potem pod kołdrą, zmartwiała ze strachu, niezdolna do zamknięcia oczu. Na wszelki wypadek owijałam stopy kocem, żeby jakieś obce zimne palce nie zacisnęły się niespodziewanie na mojej kostce. Gdy po latach wypomniałam braciom, że mnie straszyli, powiedzieli, że zawsze miałam bujną wyobraźnię. Spytałam też, co tak naprawdę wydarzyło się w ich szkole, ale tylko wzruszyli ramionami i udawali, że nie wiedzą, o czym mówię. … Jakkolwiek jednak było, dedykuję tę historię braciom … i … wszystkim młodszym siostrom, które jako małe dziewczynki obiecywały sobie, że jeszcze pokażą, na co je stać. Kiedyś, gdy dorosną… (Tajemnica namokniętej gąbki, s. 5-6)

Nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy dokładnie zaczęłam pisać tę alternatywną historię, ale dekada upłynęła już na pewno od czasu, gdy światło dzienne ujrzały pierwsze jej rozdziały. Opowieść zasiana została w sercu nastolatki, oburzonej na haniebne i niesprawiedliwe uśmiercenie najciekawszego (i najprzystojniejszego) bohatera Władcy Pierścieni. … Filmy dały impuls, by wrócić do książek Mistrza, a wraz z lekturą ożyły wspomnienia zawiedzionej nastoletniej miłości i pomysłów na „co by było gdyby”. I stało się. Pewnego wieczora, z nieodłącznym królikiem drzemiącym u stóp, zasiadłam, by oddać Boromirowi hołd i napisać short story o wydarzeniach na Parth Galen, z początkowym – przysięgam! – zamiarem, by zrobić to kanonicznie. Nie udało mi się. Boromir miał inny pomysł na tę opowieść. To on tu rządzi, ja tylko spisywałam. … dla tych , którzy Boromira nie lubią – ostrzeżenie…: uwaga, jego zawartość w tekście wynosi 100%. Jest to opowieść o nim, dla niego i przez niego. Bo tak. Zawiera nieznośne chwilami sentymentalizmy i laurki. Bo tak. Choć opowieść ta już po pierwszym rozdziale wyrwała mi się spod kontroli, starałam się trzymać założenia, by zachować wszelkie pierwotne wątki i zdarzenia Oryginału, a wprowadzić tylko jedną zmianę – Boromir nie ginie. (Syn Gondoru, str. 5)

Dzieła Tolkiena były dla mnie – jak dla wielu innych – wrotami do średniowiecza, wzbudzając trwałą fascynację literaturą tej epoki (te książki powinny być opatrzone ostrzeżeniem: „Uwaga! Może przemienić czytelnika w mediewistę!”). Ja skończyłem na tym, że napisałem doktorat na temat średniowiecznej literatury angielskiej. A gdy zostałem zatrudniony na stanowisku profesora w Washington College w stanie Maryland, szybko zdołałem zrealizować jedno z życiowych marzeń: jako dodatek do zajęć z Chaucera i literatury arturiańskiej zaproponowałem wykłady o twórczości Tolkiena. … ta książka nie jest zatytułowana Sekcja „Hobbita”. Nie będę się zachowywał jak psychiatra amator (czy też czytające myśli medium) i twierdził, że potrafię wam powiedzieć, co i dlaczego tkwiło w umyśle Tolkiena, kiedy pisał tę książkę. (Odkrywanie Hobbita…, tłum. Katarzyna Chmiel-Gugulska `Kasiopea` i Agnieszka Sylwanowicz `Evermind Took`, str. 7-8, 10-11)

… to, co Bilbo i narrator cały czas nazywali „szczęśliwym przypadkiem”, było czymś więcej niż przypadkiem. Hobbit wyszedł cało ze swojej przygody dzięki boskiej opatrzności – po to, by zrealizować cel o wiele ważniejszy niż wzbogacenie jednego małego hobbita. Bilbo był w tej opowieści jednym z głównych instrumentów opatrzności, lecz jego melodia została zmieszana z głosami wielu innych instrumentów. (Odkrywanie Hobbita…, str. 323-324)

Ci nieliczni, którzy mieli szczęście ujrzeć Olbrzyma z Południa, długo opowiadali o nim przy fajeczce. Miał krucze włosy koloru pszenicy, do ramion i sięgające pasa, oczy jasno ciemne, szary płaszcz z zielonej wełny, a kiedy kroczył ziemia drżała. Z każdą opowieścią jego wzrost zyskiwał, aż w końcu Olbrzym sięgał głową ponad wieżę w Smajalach. Ale niezależnie od tego jak wyglądał, co robił i dokąd się udał, we wszystkich opowieściach pozostał bardzo miłym i przyjaznym. I tak zrodziła się legenda. (Syn Gondoru, str. 920)

Do … Mickiewicza i Słowackiego nie można stosować kategorii lubię/nie lubię. … Pojęcie: lubię/nie lubię to jest pojęcie gastronomiczne. Można lubić salceson lub nie lubić salcesonu, ale nie można powiedzieć: lubię Słowackiego, a nie lubię Mickiewicza. … gdyby po literaturze romantycznej nam został tylko Mickiewicz, to nie tylko dzieje naszej literatury, ale nawet dzieje narodu byłyby inne. Słowacki był absolutnie niezbędny, aby dodać do nowego, romantycznego emocjonalizmu odrobinę intelektualizmu. No bo o Mickiewiczu można wszystko powiedzieć, ale to nie był intelektualista. … w rozumowaniach Wyspiańskiego, w myśli Piłsudskiego czy Dmowskiego jest więcej Słowackiego niż Mickiewicza. A gdzie się Mickiewicz przejawia? On tkwi we wszystkim, to jest Polska. Mickiewicz potrafił napisać w Panu Tadeuszu takie zdanie: „Był sad.” Cudowne zdanie. Był sad, owoce, drzewa zasadzone w rzędy. … esencja krajobrazu … Mickiewicz jest Polską, to taki genius loci narodu. Ale Słowacki jest jego myślą. (Syneczku, panieneczko…, s. 47.)


To były reklamy?

Zobacz galerię zdjęć:

Syn Gondoru. Wyd. MumakiL Phandom PresSsss...
Syn Gondoru. Wyd. MumakiL Phandom PresSsss... Tajemnica namokniętej gąbki. Wyd. Egmont Syneczku, panieneczko... Wyd. Amarant

66 lat, czyli już - dzięki PiS - w wieku uprawniającym do emerytury, ale jeszcze nie składam broni, pracuję, piszę, liczę itd. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura