Fragment dziennika rejestracyjnego MSW (wiersz trzeci dotyczy Krzysztofa Cieszewskiego).
Fragment dziennika rejestracyjnego MSW (wiersz trzeci dotyczy Krzysztofa Cieszewskiego).
Marcin Gugulski Marcin Gugulski
2320
BLOG

TW „Nil”, czyli jak Sekielski chce nas wystrychnąć na dudka

Marcin Gugulski Marcin Gugulski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

Zarzuty wysuwane wobec Krzysztofa Cieszewskiego o agenturalną współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa okazują się całkowicie bezpodstawne. Prowadzi do takich wniosków uważna analiza dokumentacji, wymagająca jednak spokoju i doświadczenia w pracy z materiałami ewidencyjnymi SB, oraz proste zestawienie faktów, a nie – propagandowe zacięcie i gotowość działania na polityczne zamówienie.

Justyna Błażejowska

Historyk

TW „Nil”

Jak Sekielski chce wystrychnąć nas na dudka

 

Podejmując w maju 2013 r. w Instytucie Pamięci Narodowej kwerendę dotyczącą Krzysztofa Cieszewskiego skorzystałam w pierwszej kolejności z bazy Archiwum Cyfrowe. Moje poszukiwania zakończyły się niepowodzeniem – nie znalazłam żadnych informacji o interesującej mnie osobie. 16.09.2013 r. zwróciłam się więc do IPN–u o dokonanie – w ramach wniosku naukowo-badawczego – sprawdzeń we wszystkich pomocach ewidencyjnych służb cywilnych i wojskowych PRL. Do 4.12.2013 r. nie otrzymałam odpowiedzi.

*

Tomasz Sekielski stwierdził 3.12.2013 r., w pierwszym programie „Po prostu” poświęconym prof. Cieszewskiemu: „Dotarłem do informacji […] z przeszłości, które wskazują na to, że […] był zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa jako tajny współpracownik o pseudonimie »Nil«. […] »Nil« to pseudonim, pod którym 10.02.1982 r. został zarejestrowany Chris Cieszewski, wówczas jeszcze Krzysztof. [...] Podczas swojego pobytu w Polsce nie chciał rozmawiać o swojej działalności opozycyjnej podczas stanu wojennego. […] Może małomówność profesora wynika z niechlubnej współpracy z SB? […] Z dokumentów SB wynika, że współpraca […] zawieszona została w lipcu 1985 r.” Dziennikarz podparł się autorytetem prof. Antoniego Dudka, członka Rady IPN. „TW »Nil« – można powiedzieć – że w jakiejś formie współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa w 1982 r.”

Tydzień później nastąpił „ciąg dalszy sprawy TW »Nil«”. Autor pokazał fragmenty poprzedniego odcinka, przywołał wypowiedzi nowych osób... „Mówiliśmy […] m.in. o dokumentach, jakie dostaliśmy z Instytutu Pamięci Narodowej, z których wynika, że profesor Chris Cieszewski w stanie wojennym był zarejestrowany jako tajny współpracownik SB o pseudonimie »Nil«” – przypomniał. „Nie tylko prof. Antoni Dudek uważa, że dokumenty te wskazują na to, iż Chris Cieszewski w stanie wojennym zarejestrowany był jako tajny współpracownik SB”. Dopiero teraz zastrzegł: „Co nie oznacza, że musiał współpracować ze Służbą Bezpieczeństwa”.

Dziennikarz wraz ze swoimi specjalistami powoływał się na zapis z 10.02.1982 r., który... nie istnieje.

*

4.12.2013 r. – dzień po programie „Po prostu” – kierownik Referatu Udostępniania Dokumentów do Celów Naukowych i Dziennikarskich Robert Skolimowski poinformował mnie, że w toku kwerendy odnaleziono akta paszportowe (IPN BU 763/6698), dwie karty z kartoteki odtworzeniowej b. Biura „C”, a także zapisy – w dzienniku rejestracyjnym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (pozycja 72102) i dzienniku archiwalnym MSW sygn. I (pozycja 18947). Nic poza tym. Oddziałowe Biuro Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów w Warszawie zakończyło realizację mojego wniosku.

Co można powiedzieć o sprawie Cieszewskiego na podstawie zachowanych dokumentów? Oto interpretacja zapisu z dziennika rejestracyjnego MSW (zob. ilustracja).

W dolnej części rubryki z datą znajdują się kreski ‖ odsyłające wyżej, czyli: 16.06.[19]82 r. Wydział V Departamentu III dokonał rejestracji – „do numeru” 72102 – kolejnego figuranta do sprawy operacyjnego sprawdzenia (SOS) kryp. Polip (numer 71427), przekwalifikowanej następnie na sprawę operacyjnego rozpracowania (SOR). Dzięki karcie ewidencyjnej Mkr–2 i informacji z dziennika archiwalnego wiadomo, że chodziło o Krzysztofa Cieszewskiego. Wspomniana SOS / SOR była prowadzona w latach 1982–1983, prawdopodobnie przez por. Józefa Nadworskiego, inspektora Wydziału V, a następnie – od 1.08.1982 r. – Wydziału II Departamentu III MSW.

Później zapis został uzupełniony – w formie nadpisań– o następujące elementy: „10 II [19]82” (data rejestracji), „TW” (kategoria), „»Nil«” (pseudonim / kryptonim), oraz – po 31.07.1985 r. – „[19]85.07.31” (data zdjęcia z ewidencji i przekazania do archiwum lub innej jednostki), „arch[iwum]” (uwagi). Właśnie nadpisany ciąg„10 II [19]82” – „TW” – »Nil«” stał się punktem wyjścia do zarzutów o agenturalność. Rzecz polega jednak na tym, żedata – „10 II [19]82” – jest o ponad cztery miesiące wcześniejszaniż data rejestracji – 16.06.1982 r. – Cieszewskiego w charakterze figuranta SOS / SOR krypt. Polip. Zgodnie z procedurami rejestracyjnymi obowiązującymi w pionie ewidencji operacyjnej SB, zapis dotyczący TW „Nil” powinien znajdować się w dzienniku pod 10 lutym 1982 r., gdzie się nie pojawia, a nie – 16 czerwca 1982 r.!

Okazuje się, że ów „tajny współpracownik”, zarejestrowany jakoby 10.02.1982 r., nie ma nawet właściwego numeru rejestracyjnego. Towarzyszący dacie 16.06.1982 r. numer 72102 jest numerem figuranta SOS / SOR krypt. Polip.

*

W programie „Po prostu” z 10.12.2013 r. Sekielski podjął próbę obrony swoich ustaleń. Posłużył się w tym celu wypowiedzią prof. Piotra Franaszka. „Funkcjonariusz zgłaszał po prostu do Biura »C«, do archiwum, czy do osoby rejestrującej fakt, chęć zarejestrowania danej osoby jako tajnego współpracownika czy też zgłaszał potrzebę zarejestrowania konkretnej sprawy, która była prowadzona. Co więcej, na to wszystko potrzebował zgody swojego naczelnika. Tak, że te wszystkie procedury trwały dosyć dużo [sic!], zanim ostatecznie spłynęły do urzędnika […] którym też był funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, który rejestrował to pod kolejnymi numerami w dzienniku rejestracyjnym. W związku z tym to, że jest tutaj jakieś przesunięcie w dacie, o niczym nie świadczy. Po prostu z odpowiednich kart, złożonych przez funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa, została wpisana data rejestracji, która miała miejsce wcześniej, przed rejestracją całej sprawy po prostu, to tyle dla mnie znaczy”.

Profesor wykazał się brakiem elementarnej znajomości zasad funkcjonowania ewidencji operacyjnej SB. Od momentu uzyskania pisemnej zgody swojego bezpośredniego przełożonego pracownik operacyjny miał na przekazanie do Wydziału I Biura „C” / w województwach – do Sekcji I Wydziału „C” dokumentów wymaganych do rejestracji czterdzieści osiem godzin. Pracownik ewidencji wypełniał odpowiednią kartę rejestracyjną i umieszczał stosowny wpis w kolejnym, pierwszym wolnym wierszu dziennika, rzecz jasna w porządku chronologicznym. Dopiero wtedy wydawał okładkę akt sprawy z numerem – liczbą porządkową tegoż dziennika. Procedury obowiązujące w pionie „C” zostały już dawno szczegółowo opisane, m.in. przez tak wybitnych znawców problematyki, jak Ewa Zając i Antoni Zieliński.

Skoro 10.02.1982 r. nie może być datą rejestracji Cieszewskiego w charakterze TW, to mamy do czynienia z fałszerstwem lub pomyłką.

*

Sekielski nie przedstawił choćby najsłabszych dowodów na agenturalną rolę, jaką miałby odgrywać Cieszewski. A przecież – jeśli TW „Nil” współpracowałby z „bezpieką” od 10.02.1982 r. do 31.07.1985 r., tj. przez prawie trzy i pół roku, to – nawet w sytuacji zniszczenia teczki personalnej i teczki pracy – musiałby zostawić po sobie wiele różnych śladów. Dr Ewa Zając zaznaczała: „Identyfikacji konfidentów i co więcej – rekonstrukcji ich rzeczywistej działalności na rzecz esbeckich mocodawców można dokonać w sposób pośredni, zestawiając, porównując i weryfikując informacje odnalezione w materiałach operacyjnych rożnych kategorii, a także w aktach administracyjnych. […] Z deponowanych w teczce pracy donosów sporządzano kopie, meldunki operacyjne, informacje, wyciągi itp., które kierowano do teczek osób, środowisk i spraw, do rozpracowania których – wszak werbunek był zwykle celowy – tajny współpracownik był pozyskany i wykorzystywany. Również kopie wielu materiałów umieszczanych w teczce personalnej trafiały, zgodnie z obowiązującymi w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych przepisami i praktyką, do ogólnej dokumentacji. […] Znajomość zatem powyższych zasad obieguinformacji przy rekonstrukcji działalności agentów ma znaczenie podstawowe” (Komentarz metodologiczny [w:]E. Zając, H. Głębocki, „Ketman” i „Monika” – żywoty równoległe, „Aparat represji w Polsce Ludowej 1944–1989”, Rzeszów 2005, t. 1/2,s. 77).

Zasad tych nie uwzględnił Sekielski, ani żaden z zaproszonych do udziału w programie „ekspertów”. Prof. Dudek mówił: „w sytuacji, w której się nie zachował ten główny korpus akt, jego teczka osobowa, teczka pracy, możemy naprawdę bardzo niewiele powiedzieć”. Nie przeszkodziło mu to publicznie oskarżyć naukowca o agenturalność i pracę na rzecz „bezpieki” z chęci odniesienia korzyści w postaci paszportu.

*

Według relacji samego bohatera propozycję współpracy usłyszał podczas przesłuchania (rozmowy operacyjnej?) w pierwszych miesiącach 1983 r. Dostał parę / kilka dni do namysłu. Wykorzystał ten czas do zorganizowania ucieczki. „Wiedziałem już, że przed poniedziałkiem muszę opuścić Polskę. W piątek udało mi się wsiąść do samolotu i wylecieć do Kanady” – relacjonował.

W aktach paszportowych (IPN BU 763/6698) znajduje się podanie-kwestionariusz z 5.11.1982 r. o paszport na wyjazddo tego kraju przez Francję, na okres od 25.12.1982 r. do 15.01.1983 r. Dwa tygodnie później przyznano wnioskodawcy dokument ważny na dwanaście miesięcy i wszystkie kraje świata (WKŚ). Otrzymał go – jak informuje pismo naczelnika Wydziału Paszportów Dzielnicowego Urzędu Spraw Wewnętrznych Warszawa–Praga Południe do Wojskowej Komendy Uzupełnień dla tej samej dzielnicy z 16.08.1985 r.27.01.1983 r. Zgodnie z przepisami oddał równocześnie swój dowód osobisty.

Wątpliwości co do trybu załatwienia sprawy zgłaszał Sekielski. „Jak na kogoś, kto uciekał przed Służbą Bezpieczeństwa, zaskakująco łatwo dostał pod koniec 1982 r. zgodę na wyjazd do Kanady”. Jeszcze dalej posunął się prof. Dudek: „Prawdopodobnie należał do tej kategorii ludzi, którzy powiedzieli co mieli do powiedzenia, po czym poprosili o nagrodę czyli możliwość wyjechania z kraju”.

*

Opisane przez Cieszewskiego zabiegi wokół pozyskania go do współpracy podjęto – zaznaczmy – w 1983 r. Spróbujmy zatem rozważyć sytuację nadzwyczajną, w której pracownik ewidencji zrobił błąd w dacie rocznej w trakcie przenoszenia do dziennika rejestracyjnego dodatkowej informacji przekazanej kartą E–16 przez funkcjonariusza operacyjnego.

Wtedy okaże się, że:

[Krzysztof Cieszewski], zarejestrowany 16.06.1982 r. „do numeru” 72102 przez Wydział V Departamentu III jako figurant SOS / SOR krypt. Polip, 10.02.1983 r. został zarejestrowany – do tego samego, nadanego mu wcześniej numeru 72102! – jako TW „Nil”, a wyrejestrowany (zdjęty z ewidencji) 31.07.1985 r. Znajduje to potwierdzenie w dzienniku archiwalnym MSW sygn. I: 30.08.1985 r. Wydział II Departamentu III złożył „do numeru” 18947 materiały w postaci jednego tomu (teczkę pracy włączono do teczki personalnej) dotyczące osoby rejestrowanej „do numeru” 72102 – Krzysztofa Cieszewskiego, kryptonim „Nil”. Dopiero w tym momencie zapisy w dziennikach i karty ewidencyjne nabierają wewnętrznej spójności.

Poza późniejszą o rok datą rejestracji – nie 10.02.1982 r., a 10.02.1983 r. – mogłoby się wydawać, że jest „w porządku”, to znaczy po myśli Sekielskiego i prof. Dudka. Gdyby nie fakt, że już 11.02.1983 r. – czylinazajutrz!– Cieszewski siedział w samolocie do Kanady... Taka data opuszczenia kraju widnieje wkwestionariuszu paszportowym z 8.12.1983 r., złożonym w konsulacie generalnym w Toronto.

Jeśli – a wszystko na to wskazuje – wyjazd nastąpił dzień po rejestracji TW „Nil”, to – wbrew temu, co twierdził prof. Dudek – paszport nie był nagrodą „za współpracę”, do której nie mogło dojść choćby z powodów czysto obiektywnych. Należy oczywiście rozważyć, czy nasz bohater nie udał się zagranicę w porozumieniu i za przyzwoleniem „bezpieki”. Na razie nie ma na to śladów. Musiałby go „przejąć” wywiad, a do 31.07.1985 r. znajdował się przecież w ewidencji Departamentu III. Poza tym – według informacji Oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów w Warszawie – w „kartotece Departamentu I MSW – nie figuruje”, w „bazie protokołów brakowania Departamentu I – nie figuruje”.

*

Do omówienia pozostaje jeszcze treść karty Mkr–2, opracowanej już po zdjęciu z ewidencji na podstawie wcześniejszych zapisów.

Data: „1985.08.30”, treść i numer sprawy, nazwa jednostki: „Tajny współpracownik. Wyeliminowany w 1985.07.31 – zawieszono współpracę. W 1983 r. był »szefem« nielegalnej grupy organizującej druk i kolportaż »Woli« i »OKNO«. Materiały Wydz. II Dep. III MSW (nr rej[estracyjny] 72102) zostały złożone i sfilmowane w archiwum Wydz. II Biura »C« MSW do nr. 18947/I. Rok brakowania materiałów – 2000. Rok brakowania mikrofilmu – 2010”.

Dziennikarz podał: „Z dokumentów SB wynika, że współpraca […] zawieszona została w lipcu 1985 r.” Nie przypomniał w tym kontekście daty wyjazdu Cieszewskiego z Polski (11.02.1983 r.), który spowodowałby przekazanie agenta do innego Departamentu – p. wyżej – ale już nawet nie o to chodzi. Stwierdzenie Sekielskiego wynika zapewne w równej mierze z braku obiektywizmu, jak i braku umiejętności czytania materiałów pisanych językiem „bezpieki”. Formuła „wyeliminowany […] – zawieszono współpracę” w przekładzie na normalną polszczyznę brzmi: „wyeliminowany [...] [dlatego że ] zawieszono [wcześniej] współpracę” / z powodu wcześniejszego zawieszenia współpracy. Od 10.02.1983 r. SB traktowała Cieszewskiego w kategoriach TW, ale skoro od 11.02.1983 r. przebywał zagranicą, to „zawieszono współpracę”. Wciąż figurował jednak w ewidencji, aż w końcu funkcjonariusz ostatecznie uznał, że nie ma najmniejszych nadziei na nawiązanie kontaktów.

Warto zwrócić uwagę na dodatkowy element. Wpis w rubryce dziennika archiwalnego „adnotacje o ruchu akt sprawy” informuje o włączeniu teczki pracy do teczki personalnej. Powodem zastosowania takiego rozwiązania był niewątpliwie brak jakichkolwiek owoców kontaktu z agentem w postaci uzyskanych od niego donosów. W tym wypadku teczka pracy mogła składać się z samych okładek.

Na czym polegał najprawdopodobniej przypadek Cieszewskiego, w stanie wojennym organizatora konspiracyjnych struktur i podziemnych drukarń? Rozpracowywany przez „bezpiekę” dzięki Maciejowi Kuncewiczowi – TW „Joanna”, zatrzymany (aresztowany?) i przekonywany do współpracy, być może wyraził na nią wstępną zgodę. Stąd – 10.02.1983 r. – został zarejestrowany jako tajny współpracownik. Cóż z tego, skoro – zakpiwszy z „bezpieki” – następnego dnia uciekł z Polski.

*

O merytorycznej wartości odcinków „Po prostu” świadczą zarówno błędy interpretacyjne, jak i rzeczowe. Według Sekielskiego „teczka personalna, teczka pracy oraz wszystkie mikrofilmy dotyczące tajnego współpracownika »Nil« zostały zniszczone w kwietniu 1990 r.”. Tyle że karta E–16, zawierająca „dodatkową informację”: „Materiały Wydz. II Biura »C« MSW nr 18947[/I – dopisano] zostały wybrakowane [wraz z mikrofilmem – dopisano] ze względu na ich nieprzydatność” (poniżej widnieje pieczątka ppłk. Jana Lesiaka), nosi datę o trzy miesiące wcześniejszą – 23.01.1990 r. Dziennikarz nie zwrócił także uwagi na rubrykę dziennika archiwalnego „zabarwienie sprawy”, gdzie mowa o zniszczeniu akt i mikrofilmu w styczniu 1990 r. Jednego mikrofilmu, a nie – jak podał – „wszystkich mikrofilmów”... Poza tym nie wiedział, że minister Spraw Wewnętrznych gen. Czesław Kiszczak decyzją nr 1/90 z 31.01.1990 r. zakazał – oczywiście wyłącznie formalnie – brakowania akt „bezpieki”. Karta Mkr–2 to „dokument rejestracyjny”...

Autor programu nie przywołał naukowych opracowań dr Cecylii Kuty z krakowskiego oddziału IPN–u. Rzetelność i wiedzę zastąpiły sztuczki polegające na pokazywaniu na okrągło fragmentów wciąż tych samych kilku kart. Wizerunek głównego bohatera opatrzono podpisem „TW »Nil«”.

*

O rzeczywistych intencjach świadczy przedstawienie Cieszewskiego jako „eksperta od brzozy” – „dowodzi, że przed katastrofą w Smoleńsku tupolew nie mógł uderzyć o brzozę, bo ta była złamana kilka dni wcześniej” i „stał się sławny w Polsce za sprawą zespołu Antoniego Macierewicza” (w rzeczywistości wielokrotnie publicznie podkreślał brak związków z tym zespołem). „Pewnie będzie chciał go o to [o fakt rejestracji jako TW „Nil”, przyp. J.B.] zapytać także Antoni Macierewicz, który stał się w Polsce symbolem lustracji”. Swoimi wypowiedziami w propagandowy zamysł Sekielskiego wpisał się prof. Dudek: „Myślę, że to będzie dla niego [Macierewicza, przyp. J.B.] poważny problem, no bo – rzeczywiście – on nie może tak jak wielu ludzi w Polsce przechodzić nad faktem czyjejś współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa do porządku dziennego uznając, że to taki nieistotny epizod”. Program okazuje się wyłącznie próbą zdezawuowania naukowca, któremu udało się udowodnić kłamstwo autorom rządowego raportu o tragedii smoleńskiej. Chodziło ponadto o postawienie w trudnej sytuacji Zespołu Parlamentarnego i Macierewicza.

W całej historii niepokoi jeszcze jedno. Agnieszka Madejska – dziennikarka występująca do IPN–u z ramienia autora programu, zrobiła to półtora miesiąca później niż ja. Mimo to już 7.11.2013 r. zapoznała się z aktami paszportowymi, a 28 listopada – z wypisami ewidencyjnymi. Dzień po emisji odcinka „Po prostu” z 3 grudnia dowiedziałam się, że wydział sprawdzeń w ewidencji dotychczas nie zrealizował mojego zapytania dotyczącego Cieszewskiego. Jednakże w ciągu kilku godzin sytuacja uległa zmianie i – na podstawie przywołanego wyżej pisma – uzyskałam wgląd w dokumenty.

Sam zainteresowany 9.12.2013 r. zwrócił się do Sądu Okręgowego w Warszawie o wszczęcie procedury autolustracyjnej. „Prof. Antoni Dudek z IPN pomówił mnie, że byłem tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, dzięki czemu »w nagrodę« otrzymałem paszport i możliwość wyjazdu za granicę” – argumentował. – „Próbę odmowy przeprowadzenia wobec mnie procedury lustracyjnej czy też postępowania o analogicznym charakterze będę zmuszony traktować jako chęć podtrzymania bezzasadnych oskarżeń prof. Antoniego Dudka, z wszystkimi tego konsekwencjami”.

 

(Artykuł pani Justyny Błażejowskiej „TW `Nil` / Jak Sekielski chce wystrychnąć nas na dudka” ukazał się w dzisiejszej „Gazecie Polskiej Codziennie”.Różnice w tekście opublikowanym w GPC i tutaj wynikają z nieuzgodnionych z autorką poprawek redakcyjnych – przypis i tytuł wpisu moje, M. G.)

 

 

66 lat, czyli już - dzięki PiS - w wieku uprawniającym do emerytury, ale jeszcze nie składam broni, pracuję, piszę, liczę itd. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura